Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O kobietach zaś ani myśleć było można.
— Jeżeli Brittles drzwi w przytomności świadków otworzyć woli, to mu za świadka posłużyć mogę, — rzekł nakoniec Giles, po chwili milczenia.
— I ja to samo!
Dodał dróciarz, obudziwszy się tak nagle, jak i zasnął.
Brittles się pod tymi warunkami poddał; a gdy się towarzystwo całe przy otworzeniu okienic tém odkryciem nieco uspokoiło, że już dzień od dawna zaświtał, udało się po schodach od kuchni do góry z psami na czele, a obiema kobietami, które się same w kuchni pozostać lękały, w odwodzie.
Stósownie do mądréj porady pana Giles całe towarzystwo jak najgłośniéj z sobą rozmawiało, aby dość wcześnie każdego ostrzedz, coby się w złych zamiarach do drzwi dobywał, iż liczba ich jest dość znaczna; a w skutek pomysłu nadzwyczaj mądrego i przebiegłego tego samego jegomości, uszczypnięto oba psy kilka razy w ogón, aby tém głośniéj i zajadléj wyły i szczekały.
Po użyciu tych wszystkich środków ostrożności, Giles, trzymając się mocno ręki dróciarza, chcąc niby temu zapobiedz, ażeby nieuciekł, jak się żartem wyraził, — dał rozkaz do otworzenia drzwi.
Brittles natychmiast usłuchał, a grono całe, spoglądając lękliwie jedno przez ramię drugiego, niespostrzegło nic straszliwego, jedynie tylko małego Oliwera Twista, omdlałego, wysilonego, który ciężko swe oczy ku nim podniósł, i w milczeniu o litość ich błagał.