w tedy najlepiéj idzie, kiedy wiatr jest słaby, a ludzi mało, gdyż jeźli wiatr jest mocny, robotnika im dostać bardzo trudno.... Lecz teraz chodź ze mną, — dodał ów młody człowiek, — tobie bardzo wiele brakuje, a trzeba, żebyś to miał, czego ci brakuje.... Prawda że i u mnie flota niebardzo wielka, gdyż nie mam więcéj w kieszeni jak półtora szylinga, ale to nic nieszkodzi;.... dobędę ją i tych i zapłacę za ciebie. Wstańże więc, wstań, i stań na twoich piszczałkach! Daléj! ruszże się z miejsca, żywo!
Nieznajomy młodzieniec, pomógłszy Oliwerowi na nogi się podnieść, zaprowadził go do pobliskiego kramu, w którym spory kawał szynki i mały bochenek chleba, cztery fenikowca, jak się sam wyraził, kupił. Ażeby się zaś szynka przez drogę niezawalała, i pyłem na ulicy niezapruszyła, użył na to bardzo przemyślnego wybiegu. Wykroił bowiem w chlebie dziurę, wyjął ośródkę i wsadził szynkę na jéj miejsce; potém chleb wziął pod pachę, udał się wraz z Oliwerem do lichéj karczminy, i poprowadził go przez wspólną izbę szynkowną, do osobnéj izdebki w tyle.
Tutaj postawiono przed Oliwerem kufel piwa z rozporządzenia tajemniczego przewodnika, a on się rzucił na niego z chciwością łakomą za pozwoleniem swego przyjaciela, i szczerze się oddał téj rozkoszy, od dawna już niedoznanéj, iż się dowolnie mógł najeść i napić. Jego przyjaciel nieznajomy i zabawny spoglądał tymczasem z wielką uwagą na niego.
— Chcesz zatém iść do Londynu? — spytał Oliwera nareszcie ów młodzieniec tajemniczy, widząc, że się raz przecie już nasycił.
Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/113
Wygląd
Ta strona została skorygowana.