Ta strona została uwierzytelniona.
I, jakby lądy były ci za ciasne,
Morze, co falmi srebrnemi
Gra w Bajach, chciałbyś odepchnąć od ziemi,
Jak, co rok graniczne kopce
Dalej odpychasz na zagony obce.
Zamiast być sługom obroną
Ty je okradasz: tuła się mąż z żoną
Unosząc z sobą penaty
I brudną dziatwę. — Tyś wygnał ich z chaty!
A przecież o możny panie!
W drapieżnym Orku czeka cię mieszkanie,
Dokąd się wszyscy udamy.
O cóż ci idzie? Wszak głąb czarnej jamy
Króla z żebrakiem połyka!
Chytry Prometej Styksu przewoźnika
Czyliż nie kupował złotem?
A on go przecież nie puścił z powrotem!
Ów Styksu przewoźnik twardy
Więzi tak samo Tantala ród hardy;
On nędzarzowi pomaga,
Gdy go bicz losu dosyć nie nasmaga,
I wołany, niewołany,
Przychodzi zdjąć zeń te ziemskie kajdany.