Przejdź do zawartości

Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— On jest bogaty, może ci zapewnić przyszłość. Moje losy są niepewne. Wpływ jego sięga Watykanu: może zdoła uzyskać rozwód, czego ja nie potrafiłbym. Wówczas, poślubi cię.
— Co to mnie obchodzi? Ja miałabym wybierać? Wszak wybrałam, gdy za tobą poszłam. Czy zapomniałeś, co wtedy mi powiedziałeś? To na całe życie.
— Być może... Ale postarzeliśmy się i tylekroć rozczarowali. Przeczuwam, że znowu będziemy musieli kraj ten opuścić. Czy chcesz na zawsze żyć bez ojczyzny?
— Ty jesteś moją ojczyzną, ty! Pomyśl o naszej izdebce w Medjolanie, gdy byliśmy tak samotni i obcy w tym kraju. Ta masa obcych ludzi, która się koło nas przewinęła, zespoliła nas. Czy jest jakaś siła, która mogłaby nas rozdzielić?
Spojrzała w jego twarz; była mniej już sroga. Usta jego drżały. Przytuliła się do niego.
— Ach! Wątpiłeś. Lękałeś się. Jakże cię za to kocham!


∗             ∗

Młody Grappa wypadł z automobilu i poważnie się poranił. Ojciec jego przyszedł do Krzysztofa i prosił go, by wraz z żoną wyjechał.
— Nie mielibyśmy tu więcej szczęścia — rzekł Krzysztof do Melanji — pocóż dręczyć biedaka. Daleko stąd! Coś zgoła nowego!
Pojechali do Nowego Yorku. Stare obrazy, które