Przejdź do zawartości

Strona:PL Nossig - Manru.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(światło oblewa zwolna góry)

Ach, powiał wiatr
Od wód w równinie,
Z zapachem lasów tatrzańskich spadł!

GŁOS (z dali).

Śmiało naprzód wciąż!

MANRU.

Kto to?

GŁOS (z dali).

Śmiało, śmiało naprzód wciąż

MANRU.

Zkąd wziął się odzew ten?
Ach, nie!

GŁOS (z dali).

Śmiało, śmiało naprzód wciąż!

MANRU.

To wiatr, a może sen!
Jak niespokojnie krew mi gra!
Tajemnicza, pełna dziwów chwila ta,
To tak, jakgdyby pieśń z głębiny wstała,
Lub płynie z gwiazd, oblana światłem cała.
Ach, czyżby to był czarodziejski wpływ?
Ratujcie święci!
To jakiś czar!
Ach, jam zaledwie żyw.

(opuszczają go siły. Chwiejąc się, zasiada Manru na kamieniu).

Nie, nie!
Dziś pełnia jest tam, ona tam.
Niespokój ten, to ona szle.