Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakiemi to drogi? co, i jak?... Jakże zdrowio wasze, Iwanie Nikiforowiczu?
Lecz Iwan Nikiforowicz był napoły martwy, dla tego, że ugrzązłszy we drzwiach, nie mógł kroku zrobić — ani w tył, ani naprzód. Daremnie sędzia wzywał pomocy z pierwszego pokoju, by ktokolwiek ze znajdujących się tam, wparł Iwana Nikiforowicza do Izby sądowej. W pierwszym pokoju znajdowała się tylko staruszka-interesantka, która mimo wszelkie usiłowania, nie mogła podołać trudności. Wtedy jeden z kancelistów, o tłustych obrzękłych policzkach i szerokich plecach, z grubym nosem i zamglonem, i zezowatemi oczami, w surducie o zdartych łokciach, zbliżył się do frontowej połowy Iwana Nikiforowicza, skrzyżował mu ręce jak dziecku i mrugnął na inwalidę, który całą siłą oparł kolano swojeo brzuch Iwana Nikiforowicza, i bez względu na jego żałośne jęki, został on wypchany napowrót do pierwszego pokoju. Potem odsunięto zasówki i otworzono drugą połowę drzwi; przy tej operacji, kancelista i jego pomocnik inwalida, skutkiem różnych usiłowań,, oddechem swoim napełnili powietrze taką wonią, że izba sądowa — zmieniła się na chwilę — na izbę szynkowną.
— Czy nie ponieśliście jakiego szwanku, Iwanie Nikiforowiczu? Zaraz powiem mojej matce, przyszłe wam spirytusu; trzeba tylko natrzeć nim plecy i krzyże, a wszystko przejdzie.
Lecz Iwan Nikiforowicz rzucił się na krzesło, i oprócz jęków przeciągłych, nie był w stanie nic odpowiedzieć. W końcu ledwie dosłyszanym głosem wymówił:
— Może łaska? — i wyjął z kieszeni rożek, dodał: — Bierzcie! uraczcie się!
— Cieszy mnie niezmiernie wasz widok, Iwanie Nikiforowiczu! — odrzekł sędzia, — zawsze jednak nie mogę odgadnąć, co was zmusiło podjąć fatygę, i sprawić nam tak miłą niespodziankę.
— Z prośbą... — zaledwie mógł wymówić Iwan Nikiforowicz.
— Z prośbą? z jaką?
— Z pozwem... — tu pauza skutkiem zadyszki, — uch!... z pozwem na tego oszusta... Iwana Iwąnowicza Pererepenkę.
— O Boże! i wy także! tacy przyjaciele! pozew na tak godnego człowieka!...
— To szatan wcielony! — wyrzekł Iwan Nikiforowicz.