Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

turmy odesłać; a w skutek niniejszej mojej prośby, bez wszelkiego pobłażania i niezwłocznie, dekret ferować.
„Pisał i koncepował szlachcic mirogrodzki obywatel Iwan Iwanów syn Pererepenko.“
Po odczytaniu prośby, sędzia przybliżył się do Iwana Iwanowicza, i wziąwszy go za guzik, przemówił doń w ten sposób:
— Co wy najlepszego robicie, Iwanie Iwanowiczu? bójcie się Boga! rzućcie tę prośbę, niech przepada! niech się jej szatan wyśni! Podajcie sobie raczej ręce, uściskajcie się po dawnemu, kupcie parę buteleczek saturyńskiego, albo nikopolskiego, albo też wprost, przygotujcie ponczyku, zaproście mnie; wypijemy razem, i pójdzie to wszystko w niepamięć!
— Nie, Demjanie Demjanowiczu! nie taka to sprawa, — odparł Iwan Iwanowicz z powagą, z którą tak mu zawsze było do twarzy, — nie taka to sprawa, by ją można było zakończyć na drodze polubownej! Żegnam! żegnam was panowie, — ciągnął z tąż samą powagą, zwracając się ku wszystkim. — Mam nadzieję, że prośba moja otrzyma należyty skutek, — i wyszedł, zestawiwszy wszystkich w nieopisanem zdumieniu.
Sędzia siedział, nie mówiąc ani słowa; sekretarz zażywał tabakę; kanceliści wywrócili czerepek, używany zamiast kałamarza, i sam sędzia, w roztargnieniu, rozmazywał po stole rozlany atrament.
— Cóż wy powiecie na to, Dorofieju Trofimowiczu? — przerwał pierwszy sędzia, zwracając mowę do podsędka.
— Nie umiem nic powiedzieć, — odrzekł podsędek.
— Otóż-to, co się dzieje na świecie! — ciągnął dalej sędzia. Ale zaledwie to powiedział, drzwi zatrzeszczały, i frontowa połowa Iwana Nikiforowicza pokazała się w izbie sądowej; tylna zaś połowa została w pierwszym pokoju. Zjawienie się Iwana Nikiforowicza, a co większa w sądzie, wydało się rzeczą tak niezwykłą, że aż sędzia wydał głos zdziwienia; sekretarz przerwał rozpoczęte czytanie; jeden z kancelistów włożył pióro w gębę, drugi połknął muchę, a nawet i inwalida, pełniący obowiązek kurjera i stróża, który stał dotąd spokojnie u drzwi, gmerząc się w brudnej swojej koszuli, nawet ten inwalida otworzył gebę i nadeptał komuś z obecnych na nagniotek.