Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że nie rzucano kamieniami, tylko błotem i że obecnie słychać tylko niepomierną wrzawę.
Widocznie uwięziony znów musiał znajdować się w tłumie, bo zbiegowisko ryczało:
Uważajcie, już nawrócił Annasza!
— Rebe, mów, czy Annasz pokłonił się tobie?
— Czy teraz idziesz nawracać Kajafasa?
— Kajafas ustąpi ci miejsca, a czapkę rogatą zdjąwszy, włoży na twoją głowę!
— Syn cieśli będzie najwyższym kapłanem!
— Ustępujcie mu z drogi! Kroczy mędrszy od Salomona, na którym nie poznaliśmy się!
Ciżba ruszyła, Eliakim gonił ją, ale nie mógł nadążyć. Na nowem skrzyżowaniu się ulic tłumy stanęły, a natomiast rozległy się nowe wrzaski:
— Fałszywego proroka prowadzą!
— Sądźcie fałszywego proroka!
— Który się wynosi nad proroki i Pismo!
— Który lud podburza!
Eliakima ogarnęła wściekłość. Wiedział doskonale, kto i kiedy ludność Jeruszalaim podburzyć może. Wszak on sam był niegdyś używany do takich robót i dobrze mu za nie płacono. Kiedy Synhedrion popadł w zatarg z tetrarchą, jak się Eliakim uwijał! Hej, hej! Motłoch jest jak lampka olejna, która pochyla płomień w stronę dmuchnięcia możnych i uczonych. Ale jeśli dmuchnie kto inny, płomyk ani drgnie. Wszędzie, wszędzie, tylko nie w Jeruszalaim! Może jeszcze podczas świąt, gdy