Strona:PL Niemcewicz - Rok 3333.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bokie oburzenie moje, gdym postrzegł, że w sztuce tej naigrawano się, wyszydzano najświętsze tajemnice wiary naszej chrześciańskiej. Pełen żalu i gniewu wyszedłem z teatru, lecz na sa­mem wsiadaniu spotkałem szambelana mego. „Czemuż waść tak zapyrzony?" rzekł mi. Opowiedziałem mu przyczynę zgorszenia i gniewu mego. „Nie dziw się, rzekł, trzeba czem bawić pospól­stwo, a nadto polityką jest naszą utrzymywać wzgardę dla religji katolickiej. Dzieje się to z przyczyn stanu; a wiesz, że w ta­kim razie nikt się nie pyta o słuszność, sprawiedliwość, a nawet o rozum. Jedź raczej do ciotki mojej na bal, ten wypogodzi zachmurzone czoło twoje". Tak byłem rozgniewanym, żem się dłu­go szambelanowi memu opierał; przemógł nakoniec naleganiem swojem i pojechaliśmy na gody.
Stanęliśmy przed obszerną karczmą czyli pałacem J. W. hrabiny Rachel. Blask niezmierny w oknach uwiadomił nas, że się już rozpoczął. Szambelan wziąwszy mię za rękę wprowadził do sali. Trafiliśmy właśnie, gdy młody książę Icek z hrabianką Szlomą tańcował solo narodowy taniec, to jest, że każde z nich wzią­wszy koniec chustki podskakiwało do siebie. Gdy wszyscy uno­sili się nad gracją i lubem ułożeniem tej pięknej pary, ja tymczasem prowadziłem oczyma po sali i gościach zebranych. Izba była obszerna i bogato ustrojona, lecz podłoga niewymieciona, na wszystkich meblach pełno kurzu, postrzegłem nawet w rogach pozłacanych gzemsów kilkoletnie gęste pajęczyny, z których pa­jąk niezmierny spuszczał się na jedwabnej swej nici, i już siadał na głowie księżniczki Jesielównej, gdy młody hrabia Chaim piorunem się ze stołka porwawszy i poskoczywszy naprzód, lisią swą czapką przeciął nić pajęczą i samego brzydkiego robaka pantoflem zagniótł. Oklask powszechny okrył czyn zwycięzcy: a przyjaciel mój szambelan powiedział mi, że hrabia był jednym z najwaleczniejszej młodzieży izraelskiej i że nie był to pierwszy dowód nieustraszonego męstwa jego. Tymczasem ta pojedyncza bitwa hrabiego z pająkiem przerwała taniec, i przyjaciel mój miał sposobność przedstawienia mię szanownej ciotce swojej. Była to wysoka żydówka około czterdziestu lat mająca, jeszcze świeża i dosyć ładna: miała ona drojetową suknię z winogrona, na gło­wie czerwoną chustkę, z pod której wychodzące skrzydła z dużych pereł zakrywały znaczną część twarzy, na piersiach wisiał duży kanak z niebrylantowych djamentów. Pani ta przyjęła mię z grzecznością bardzo blisko graniczącą z przymiotem, który my kokieterja nazywamy. Siostrzeniec jej szambelan chciał mnie innym damom