Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A łzy po napierśnikach spływały złocistych,
Ćmiąc ich blask, — bo się lały w strumieniach rzęsistych.

       374 „Wam też, dzielny Zygfrydzie“ wołała w żałości
„Brata mego polecam i waszej wierności!
„Niech mu zguby nie zdarzy śmiałe przedsięwzięcie!“
Zygfryd dał rękę na to i poprzysiągł święcie

       375 I rzecze do dziewicy: „Póki życia stanie,
„Będę miał o nim, pani, usilne staranie,
„A zdrowo go i cało nad Ren wam przystawię!“
Królewna na podziękę skinęła łaskawie.

       376 A już im sprowadzono na Renu wybrzeże
Sprzęt podróżny i odzież, złociste puklerze
I konie. Więc się w podróż wybierali woje
A gorzko po nich piękne płakały dziewoje.

       377 I z okien poglądały żałośnie i tkliwo.
W żagle statków pomyślny wiatr uderzał żywo,
Jaż się na Renu fali kołyszą rycerze —
A król Gunter zapytał: „Któż stanie przy sterze?“

       378 — „Stanę ja!“ rzecze Zygfryd, „po wodnej głębinie,
„Cni rycerze, nasz statek spokojnie popłynie,
„Bo wszelkie szlaki dobrze znam na Renu fali!“
Więc wesoło burgundzką ziemię pożegnali.

       379 Żywo pochwycił Zygfryda żerdź długą, od lądu
Począł odpychać statek do wartkiego prądu,
Gunter też nieleniwo sam się jął do wiosła
I wkrótce chyża fala rycerzy uniosła.

       380 Mieli dostatek jadła, dosyć mieli wina, —
Najlepsze, jakie rodzi burgundzką kraina.