Strona:PL Nie-boska komedja (Krasiński).djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

MĄŻ: Marjo moja najdroższa, bądźże mi spokojna, jako dawniej byłaś!
ŻONA: Kto jest poetą, ten nie żyje długo.
MĄŻ: Hej, ratunku — pomocy!

(wpadają kobiety i ŻONA DOKTORA)

ŻONA DOKTORA: Pigułek, proszków... Nie — nic zsiadłego, owszem, płynne jakie lekarstwo. Małgosiu, bież do apteczki! — Pan sam temu przyczyną — mój mąż mnie wyłaje.
ŻONA: Żegnam cię, Henryku.
ŻONA DOKTORA: To jw. hrabia sam w osobie swojej!
MĄŻ: Marjo, Marjo! —

(ściska ją)

ŻONA: Dobrze mi, bo umieram przy tobie.

(spuszcza głowę)

ŻONA DOKTORA: Jaka czerwona! Krew rzuciła się do mózgu.
MĄŻ: Ale jej nic nie będzie?

(wchodzi DOKTOR i zbliża się do kanapy)

DOKTOR: Już jej nic niema — umarła.