Strona:PL Negri Niedola Burze.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu przez pierś twą krwi wrzącej ukropy
Z serca falą do mózgu ci biły,
Zapładniając kwiat boski natchnienia
Ziarnem czynu — i ziarnem lwiej siły!

Tu w zapasach z bezduszną cię gliną
Skalne orły widziały z oddali,
O, poeto i władco marmurów!
O, poeto kipiących metali!

A gdyś konał, te wichry ogromne,
Co z lodowisk dziewiczych grzmią dziko,
Przelatując zmroczone ostępy,
Z surm i trąb swych burzliwą muzyką, —

One pokłon — o, mistrzu, dla ciebie —
Skalnych szczytów, ostatni, przyniosły,
Gdy z poświstem leciały w dolinę
Do twej chaty ubogiej — jak posły!

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

O, pozostań, gdzie jesteś, nazawsze
Od kłamliwych retorów daleki,
Wielkich w słowie, a w czynie — tak małych!
O, pozostań nazawsze, na wieki!

Wpośród wrzosów, wśród cząbrów zieleni
Grób twój stoi bez godła, bez miana...
Ale imię twe wielkie powtarza
W echach, cała dolina Valgana.

Idą ciche zachody i wschody,
Gwiezdne noce i świty błękitów,
I burz czarnych Walkyrye, pędzące
Na wichrowych rumakach tych szczytów...