Strona:PL Negri Niedola Burze.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lalki, koniki, czy są na dywanach?
Szczebiot ptaszęcy, dziecinny, niewieści?

Czy jest babunia, w okularach, blada,
Co, siedząc w starym, głębokim fotelu,
Drżącym swym głosem, od lat — nie wiem wielu,
Zawsze tę samą historyę powiada

O smoku, z paszczy co ział żar i wodę...
A kupka dzieci słucha jej statecznie.
...Czy jest »mamusia«, zatroskana wiecznie,
I »tata« czarną swą gładzący brodę?

— Mówcie mi, mówcie! Bluszczowa zasłona
W uścisk was ciasny zazdrośnie oplata...
W czyste błękity z piosenką ulata
Skowronek, a ja — wyciągam ramiona

Za szczęściem, życiem, za dnia gwiazdą złotą,
I na dnie serca czuję tęsknot męki —
Do drogiej twarzy, do kochanej ręki,
Coby mej głowy dotknęła z pieszczotą...

Do fijołkowej woni, co tchnie mrąca,
Do ciszy, która tuli gniazda ptasze,
Do was, do tego wszystkiego, co wasze...
Domeczki białe, błyszczące od słońca!