Strona:PL Negri Niedola Burze.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O, gdybyś wiedział, jaka to rzecz słodka
Tak się wprost zrodzić z pocałunku ziemi,
Jak to źdźbło trawy, jak winorośl wiotka!
I jaka to rzecz jest błoga
Jako kwiat tulić płatkami barwnemi
Plon zapłodniony przez Boga!

Z wnętrzności ziemi słyszałam szept złoty
Runi, co wiosną z ugorów wytryska;
Na miłość ptasząt patrzyłam, na loty
Ogromnych wichrów po błoni,
Na obłok pyłów, który tabun ciska
Dziko pasących się koni...

I zewsząd biła na mnie rozkosz żywa,
I fala siły, i żądza swobody,
Jak wielka rzeka, kiedy tamę zrywa,
I na nizinne roztworza
Z gromkiemi huki toczy swoje wody,
Burzliwa jak otchłań morza.

Teraz, o, grodzie świetny, w majestacie
Wieków stojący, przychodzę do ciebie,
Motykę moją zawiesiwszy w chacie
Rodzinnej. — Chcesz mnie? — Na chlebie
Czarnym wyrosła, na głuche wołanie
Nędzy w twe idę otchłanie!

Zaułkom twoim niosę promień słońca,
Niosę rumieniec zdrowia, niosę życie
Wybladłym twarzom twych dzieci, woniąca
Świeżego siana zapachem!
Szczebiot jaskółek niosę, piórek bicie,
Pod słomą nakrytym dachem!