Strona:PL Negri Miejsce starych.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A kto ci każe wypędzać?... Niech ją sobie zabierze Franciszek. Jest przecież jej pierworodnym. Będzie żyła do dziewięćdziesięciu, może do stu lat. Widzisz przecież sam, że nie mamy dla niej miejsca. Jej pokoik potrzebny jest dla Fifinki, która chciałaby uządzić sobie w nim pracownię haftów, młodsze dzieci śpią w marnej norze; nie możemy rozsunąć ścian. Teraz kolej na Franciszka; niech on o niej pomyśli!...
— Franciszek ma także dwoje dzieci, które dotychczas nie zarobiły jeszcze wody na kaszę. I on gnieździ się w swojem mieszkanku jak może... Biedna mama!... Miejmy trochę litości dla niej — już i tak nie na długo...
— Niedługo?... niedługo, powiadasz?... Dożyje do stu lat, ma żelazne siły!... A jak zajada!... a jaka przywiązana do życia!...
Zły, gniewny głos, zrywający się w przenikliwy śmiech histeryczny, ranił serce staruszki ostrzem szpilek tysiącznych. Musi zatem umrzeć, skoro niema już dla niej miejsca na świecie?... Jak śmiała synowa twierdzić że kocha życie?... Nie żyje i nie umiera. Przeżyła się. Opatrzność powinnaby w porę zsyłać łatwą śmierć biednym starcom, zsyłać im ją w nagrodę za dokonaną i ukończoną pracę życia, kiedy wyczerpała się siła ich odporna, a dzieci poszły już w świat swoją drogą.
Przełknęła w milczeniu truciznę świeżego upokorzenia. Po paru dniach poprosiła, aby ją odwieziono do Franciszka, poprosiła o to, jak o łaskę.