Strona:PL Negri Miejsce starych.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeciążonego pracą i udręką moralną, a Felicjana wśród tego piekła — żyła jeszcze.
Śmierć zapomniała o niej. Pozostało jej na własność łóżko jedynie i wieszadło na ubranie, resztę zabrały wnuki. Brakło jej niemal tych kilku sześciennych stóp powietrza koniecznych do oddychania. Dorośli i mali przemocą sił swoich żywotnych zdławili ją, wtłaczając — bezwiednie może — w krąg ciasny, w którym dusiła się i w którym nie było miejsca na starczo-chwiejne, powolne jej kroki, przeszkadzające zabawom Totka i koziołkom Bebusi.
Jadała teraz oddzielnie, ze specjalnej miseczki, zupy mleczne, chociaż z latami coraz pożądliwiej spragniona była mięsa i jarzyn. Zauważyła jednak, że synowa liczy jej kęsy do ust i że trudność żucia bezzębnemi dziąsłami drażni młodą kobietę, która stała się jednym kłębkiem nerwów.
Staruszka bliżej była już końca niż początku osiemdziesiątki. Przygarbione, nawpół zgięte jej ciało, okryte pomarszczoną, wyschłą jak pergamin, skórą, zachowało jednak w powolnem tem skostnieniu krew wciąż jeszcze czerwoną, serce jeszcze krzepkie, mózg jasny, namiętne zawsze pragnienie życia.
Dawna Felicjana, cudowne ongi narzędzie pracy, władczyni świata wobec warsztatu tkackiego w ruchu, budziła się w niej chwilami. Próbowała wówczas z dawno minionej przeszłości czerpać pamięć śpiewanych niegdyś wesołych piosenek, ale wyschłe wargi nie układały się już do nucenia, a głos bezdźwięczny