Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niemieckiego nazwiska. Był to Niemiec. Krocząc przez łąkę zdjął dla gorąca kapelusz i zmierzał prosto do lasu.
Naraz, jakby z nieba spadła, rzuciła się na niego Wikcia, wjechała palcami we włosy i rwąc z całej siły, rzucała nim o ziemię, jak gdyby był z piernika. Niemiec krzyczał, co gardła miał. Pobiegłem mu na pomoc, lecz Wikcia wpadła w pasyę, gryzła go po rękach i krzyczała pełnym wściekłości głosem:
— Raz cię dostałam, ty gadzie, ty szatanie! Rozszarpię cię! Gdzieś mi kochanka podział? Ty szatanie! Ty czarcie! Oddaj mi go! I tak się rozwściekliła, że słowa wymówić nie mogła, sapała tylko i nic jej rozumieć nie mogłem. Niemiec, nic nie rozumiejąc, był jak oszołomiony. Nie bylibyśmy jej w dwójkę rady dali, gdyby nie byli parobcy na pomoc przybyli. Zauważywszy bijatykę, przybiegli na łąkę i dopiero wspólnemi siłami wydostaliśmy biednego pisarza. Gdyśmy ją odprowadzić chcieli, przemocą nam się wyrwała, a zatrzymawszy się na krańcu boru, obrzucała nas kamieniami. Potem się kilka dni nigdzie nie pokazała.
Niemiec się rozchorował, a ze strachu przed Wikcią podziękował za służbę. Dziewczyny się z niego naśmiewały, ale cóż z tego? Kto ucieknie, wygra, a i bez niego rodzi się na polach. Nie zatęskniliśmy bez niego.
— Więc tak Babuniu, to jest cała historya o Wikci; wiem ją po części od nieboszczki kowalowej, po części od Marylki. Jak się to stało, komuż wiadomo, ale to pewne, że się źle działo i ciężko za to odpowiadać będzie ten, który ma Wikcię na sumieniu.
Babunia otarła oczy chustką i odezwała się z ugrzecznionym uśmiechem:
— Dziękuję wam pięknie, to wam przyznać muszę, panie kumotrze, że umiecie opowiadać jak pisarz, słuchałabym was godzinami i zapomniałabym, że słońce już za górami, — wskazując na zapadający zmrok, odłożyła wrzeciono.