Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mory i w sadzie pod drzewem zamaskowanego mężczyznę spostrzegła, któremu się oczy jak dwa żarzące węgle świeciły, — na co każdej chwili przysięgać chciała, — domniemanie jej zamieniło się w święte przekonanie.
Wielce się więc uradowała, gdy pewnego dnia Miksz wrócił do domu z nowiną, że strzelcy dostali rozkaz do odchodu.
— Dla mnie tu wszyscy mogli zostać, — rzekła kumotra, — ale że ten „czarny” odejdzie, z tego się więcej cieszę, aniżelibyście mi sto guldenów na stół wyliczyli.
— Wciąż mi się zdaje, że od czasu jego przybycia Wikcia się mocno zmieniła; musiał jej coś „zadać”, — powiedział ojciec; — matka zaś z kowalową były tego samego zdania.
Ta ostatnia łudziła się nadzieją, że razem ze strzelcem i czarowe siły znikną, Wikcia wyzdrowieje i wszystko się dobrze skończy.
Strzelcy odmaszerowali. W tęże samą noc było z Wikcią tak źle, że kowalowa chciała po księdza posłać, lecz nad ranem nastąpiła ulga i stan zdrowia polepszał się wciąż, tak że Wikcia po kilku dniach łóżko opuściła. Kowalowa sama przypisywała zwrot na lepsze w stanie zdrowia dziewczyny zniknięciu szatańskiej mocy, lecz bardzo jej ucho łechtało, jak ludzie mówili:
— Z kowalowej — to dopiero doktor! gdyby nie ona, jużby było po Wikci.
A słysząc to wszędzie, uwierzyła nareszcie, że swoją sztuką dziewczynę od śmierci uratowała.
Lecz Wikcia nie była jeszcze uratowana. Wprawdzie nie leżała już w łóżku, wychodziła w podwórze, ale stroniła zdala od ludzi, a spojrzenie jej ócz było smutne. Kowalowa i teraz pocieszała wszystkich, że to minie, a uważając dalszą opiekę nad cierpiącą za zbyteczną, wróciła do swego domostwa.
Odtąd siostra Masylka jak dawniej z Wikcią sypiała.