Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nauka z jednym tylko uczniem nie chciała jakoś postępować, postanowili więc wszyscy grać w „szkołę”. Poszli więc do Janka do szkoły, lecz ponieważ żaden uczeń nie zrobił zadań, pan nauczyciel, bardzo rozgniewany, chciał dać każdemu za karę dwie łapy. Gdy inaczej karze ujść nie mogli, zgodzili się na razy; psu zaś, który także był uczniem a do końca lekcyi nie innego nie umiał jak szczekać, postanowił Janek za karę powiesić czarną tablicę u karku, co też natychmiast uczynił, przywiązując mu deskę. Wystraszone i rozdraźnione psisko zeskoczyło z pieca i głośno szczekając, biegało naokoło pokoju, usiłując się deski pozbyć.
Młynarczyk podskoczył z ławy przerażony wielce, Babunia splunęla, a pan ojciec, grożąc dzieciom, zawołał:
— Sak na ryby, pytel na raki, znajdzie się i na was! — a obrociwszy się, uśmiechał się, lecz tak, aby dzieci nie zauważyły.
— To zrobił z pewnością ten nasz lucyper! — zawołała Babunia; — będzie najlepiej, gdy się zabierzemy do domu, jeszczeby wam młyn do góry nogami przewróciły te nigrzeczniki, te!
Lecz młynarzowie sprzeciwiali się temu, bo nie byli jeszcze ukończyli opowiadania o wojnie z Francyą trzech monarchów, których Babunia dobrze znała; była bowiem obznajomioną ze sprawami wojskowemi, widziała dużo w świecie, więc jej też każdy wierzył i chętnie jej słuchał.
— A kto to byli ci trzej lodomroźni mężczyzni, których Moskał posłał na Bonapartego? — zapytał przystojny i żądny wiedzy uczeń młynarski.
— Nie domyślasz się że to trzy miesiące: grudzień, styczeń i luty? — pouczał starszy młynarczyk. — W Rosyi — ciągnął dalej, — panują o tej porze takie mrozy, że ludzie muszą nosić na twarzach maski, inaczejby im nosy umarzły. Francuzi nie są do zimy przyzwyczajeni, gdy tam dotąd przybyli, niedługo wszyscy pomarzli. Moskal dobrze wiedział, że się tak stanie, i właśnie dla tego zwlekał ze stanowczem wystąpieniem — to mądry koś.
— A cesarza Józefa znaliście osobiście? nie prawdaż? — zapytał Babunię jeden z ludzi, co po mąkę przyjechali.