Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nimi z załzawionem okiem, pocieszając się: „Da Bóg, to się jeszcze zobaczymy!“
I widzieli się, bo co rok dzieci przyjeżdżały w odwiedziny, a Babunia żarzącemi od radości oczyma na nie spoglądała, gdy opowiadali o dziwnych rzeczach wielkiego świata. Pochwalała ich zamiary na przyszłość i była pobłażliwa na ich młodociane wybryki, z jakiemi się przed staruszką nie taili. Słuchali chętnie dobrych rad i upomnień Babuni, aczkolwiek nie zawsze według nich postępowali. — Dorosłe już teraz dziewczyny powierzały Babuni swe tajemnice i wszystko, o czem marzyły i do czego wzdychały. Tak młynarzowa Andzia chodziła się zwierzać i czerpać pociechę, gdy jej ojciec wzbronił kochać przystojnego i pilnego wprawdzie, lecz ubogiego młynarczyka. Babuni się udało panu ojcu wyperswadować, a gdy po latach jeszcze Andzia była niezmiennie szczęśliwa, a mienie się pod rzutkiem kierownictwem zięcia, który pana ojca czcił i miłował, z dnia na dzień powiększało, lubił młynarz powtarzać:
— Babunia miała słuszność; za ubogim chodzi Pan Bóg z skarbem!
Dzieci młodego pokolenia kochała Babunia, jakoby własne wnuki; wszak i malcy staruszki inaczej nie nazywały, jak „Babunią“.
Gdy księżna dwa lata po weselu Krystyny wróciła do dominium, kazała Babunię do siebie zawołać, aby z płaczem pokazać staruszce pacholę, potomka księżniczki, która po pierwszym roku małżeństwa umarła, zostawiając dziecko sierotą, a męża i księżnę w smutku. — Babunia, trzymając niemowlę na rękach, zalała się łzami. Stanęła jej przed oczyma jego młodziuteńka, dobra, piękna matka; lecz oddając księżnej pacholę, odezwała się już spokojnym głosem:
— Nie płaczmy! Życzmy jej nieba, bo ona nie była dla świata; dla tego ją też Pan Bóg zabrał. Bo Pan Bóg tego najwięcej miłuje, którego w największem szczęściu do siebie odwoła!