Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oczy Krystyny żarzyły się blaskiem radości, ilekroć spojrzała na przystojnego, młodego pana, przechadzającego się z drużbami po pokoju. Młodzieńcy mieli dziś najlepszą sposobność rozmawiać swobodnie ze swojemi drużbami; młody pan za to, chcąc zadość uczynić staremu zwyczajowi, tylko od czasu do czasu spoglądał na młodą panią. Krystynie towarzyszył starszy drużba, młody pan zaś musiał się krzątać około starszej drużki. Dzisiał było wszystkim wolno weselić się, dokazywać, śpiewać, żartować, a przedewszystkiem wymagano tego od starosty Marcina. Lecz młoda pani i młody pan nie śmieli pokazywać otwarcie swej radości. Krystyna i tak mało mówiła; oczy wlepiła w stół, pokryty zielonym rozmarynem, i milczała.
Gdy najmłodsza i najstarsza dróżka przystąpiły do wicia ślubnego wianka i wszyscy chórem zaśpiewali:

„Gdzieś gołębico chodziła,
— ach chodziła,
Żeś białe pióreczka zmoczyła,
— ach zmoczyła?“

młoda pani zakryła twarz białym fartuchem i głośno płakała.
Zatrwożony młody pan spoglądał bezradnie na Krystynę, nareszcie zapytał starostę: „Dla czego tak młoda pani płacze?“
— Bo wiesz — rzekł starosta — radość i smutek w jednem łóżku sypiają; dla tego często jedno drugie budzi. Bądź spokojny; dzisiaj płacz — jutro radość.
Śpiewali piosenkę za piosenką; po wesołych następowały poważne, które wychwalały młodość, piękność i młodość, swobodę kawalerskiego stanu, — aż nareszcie drużki i drużbowie zaczęli śpiewać, jak