Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cia w otwartej trumnie, na marach z nieociosanych konarów brzozowych. Nieboszczyca była ubrana w białą śmiertnicę; ciało było okolone zielonym wieńcem; ręce miała złożone, jak zawsze za życia, na piersiach, głowa spoczywała na zielonym mchu.
Trumna i wieko były ozdobione choinami; w głowach gorzała lampka, w nogach stał półmisek z święconą wodą i kropidłem z żytnich kłosów.
Zona leśniczego zrobiła wszystko sama i doglądała do domku po kilka razy na dzień.
Babunia przystąpiła do trumny, przeżegnała trupa, uklękła na ziemię i odmawiała modlitwy za umarłych.
Dzieci uczyniły tak samo.
— A teraz powiedzcie, czy wam się podoba, czy my też wszystko dobrze zrobili? — zapytała żona leśniczego, gdy babunia od modlitwy wstała.
— Nie daliśmy więcej kwiecia i obrazków, bo wiedziałam, że i wy będziecie jej chcieli dać jakąś pamiątkę do grobu.
— Wszystko dobrze, bardzo dobrze — pochwaliła Babunia kumotrę, która odebrała dzieciom kwiaty i obrazki i włożyła umarłej do trumny. Babunia założyła różaniec na wychudłe ręce Wikci i patrzała długo w twarz umarłej.
Nie była to już twarz obłąkanej. Czarne, żarzące się oczy zamknęły się na wieki, ich ogień zgasł na zawsze. Czarne, rozczochrane zawsze włosy, były uczesane, około bladego jak marmur czoła wił się czerwony wianek, jak węzeł miłości. Twarz była łagodna, nie ściągnięta kurczowo, jak za życia, co jej zwłaszcza w stanie gniewu nadawało wstrętny wyraz. Na ustach spoczywał, jak myśl ostatnia, nagle urwana — przenikający, gorzki uśmiech.
— Co cię bolało, co cię trapiło, biedna dziewczyno? Jaką krzywdę ci wyrządzono? — pytała