Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na drugi dzień po burzy przyszedł pan leśniczy do „Starego Bielidła“ i oznajmił, że dzieci mogą przyjść zobaczyć Wikcię. Pani Proszkowa została w domu; pani młynarzowa zaś czuła wstręt przed umarłymi, czyli, jak pan młynarz bez ogródki zdradził, obawiała się, aby jej się w nocy Wikcia nie pokazała. Krystyna była na „pańskiem“, więc oprócz Babuni i dzieci poszła jeszcze tylko Andzia do leśnicy.
Narwali w ogródki rezedy, chłopcy wzięli ze sobą święcone obrazki, które im była Babunia przyniosła ze Światonowskiego odpustu. Babunia niosła różaniec, Andzia miała także święcone obrazki, w drodze narwali jeszcze polnych kwiatów.
— Ktoby się był spodziewał, że będziemy mieli pogrzeb! — odezwała się żona leśniczego, witając Babunię w progu.
— Jesteśmy tu wszyscy tylko do czasu, rano wstajemy a nie wiemy, czy się wieczorem jeszcze kłaść będziemy — odpowiedziała Babunia.
Sarna przybiegła, położyła głowę Adelce na łono, chłopcy leśniczego nadeszli, a psy obskakiwały gości i łasiły się koło nich.
— A gdzie leży? — zayytała Babunia, wchodząc do sieni.
— W domku w ogrodzie — odpowiedziała kumotra, a wziąwszy Anusię za rękę, zaprowadziła gości do domku, który był wyłożony i ozdobiony świeżą chojną.
W pośrodku niewielkiej izby spoczywała Wik-