Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, taki mamy wielki skwar, — odpowiedział wtedy Kudrna, spoglądając na niebo.
Gdy przechodzili koło grochu, nie zapominał Kudrna nigdy narwać Adelce z pół fartucha młodych strączków, uspokajając przytem sumienie twierdzeniem, żeby i księżna sama się temu nie sprzeciwiała, bo Babunię i dzieci bardzo lubi.
Baśka nie przynosiła już siostrze ani słodkiego drzewa ani słodkiej smoły[1], które to łakocie bądź to po grajcarze kupowała, bądź to otrzymywała w nagrodę od dzieci za wykończenie niemieckich zadań. Bo od chwili, gdy sprzedawaczka niedaleko od szkoły rozłożyła kram z tereśniami, Baśka prawie co dzień na nie traciła grajcara. Wracając ze szkoły dębiną, zbierała dziewczyna poziomki. W tym celu zrobiła sobie z brzozowej kory koszyczek, który zawsze pełny nazbierała, a gdy zabrakło poziomek, zbierała jagody, a jeszcze później przynosiła do domu borówki i laskowe orzechy. Babunia zaś zbierała w lesie grzyby i uczyła dzieci je rozpoznawać.
Niedługo nadszedł koniec lipca, a z początkiem sierpnia miała wrócić księżna i pan Proszek. Na ten sam czas przypadały ferye szkolne.

Pani Proszkowa spędzała już teraz całe dnie w zamku, aby najdrobniejszy pył nie został niewymieciony. Pan ogrodowy sobie o mało co nóg nie zmógł od biegania po ogrodzie, bo nie zapomniał najmniejszego zagonka i doglądał wszędzie, czy też kwiaty rosną, jak sobie życzył. Zdarzyło się, że gdziekolwiek zauważył wyżej wyrośniętą trawkę obcinał ją natychmiast i równał z innemi; przeglądał krzak po krzaku z obawy, czy tam przypadkiem robotnice nie zapomniały o jakiej pokrzywce, a znalazłszy zielsko, czemprędzej je wyrywał i rzucał przez płot.

  1. Lukrecya.