Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zimy się trochę do porządku, — rzekł przewodnikd, gdyśmy przyszli do miasta.
Wstąpiliśmy do małej gospody na przedmieściu, gdzie wszyscy przybywający z Czech stawali; bo gospodyni była Czeszką i pochodziła z naszej okolicy. Podówczas mówiono jeszcze w całym Kłodzku po czesku.
Pani Liduszka witała nas z wielką radością i zaprowadziła nas do prywatnego pokoju.
— Siadajcie; zaraz wrócę; tylko wam trochę polewki z wina zgotuję, — rzekła i znikła w drzwiach.
Serce mi biło gwałtownie z radości na samą myśl, że zobaczę Jerzego, ale ogarniał mnie i smutek, bom się obawiała, że go może jakie nieszczęście spotkało od czasu, gdym go ostatni raz widziała.
Wtem usłyszałam głos Liduszki w przedsionku:
— Proszę bardzo, panie Jerzy; proszę wstąpić; mam dzisiaj gości z Czech!
Drzwi się otwarły i do pokoju wszedł Jerzy! Na pierwszy rzut oka poznałam całe nieszczęście i padłam jak gromem rażona na stołek. Jerzy był żołnierzem! Stało mi się ciemno przed oczami.
Jerzy mi podał rękę i prawie z płaczem rzekł:
— Ja nieszczęśliwy człowiek; tyle com się wyuczył rzemiosła i strząsł z siebie jarzmo, które mię przygniatało, włożono na mnie nowe, dokuczliwsze. Dostałem się z deszczu pod rynnę. Gdybym był w Czechach został, byłbym służył ale swojemu cesarzowi, a tu muszę służyć za żołd i u obcego pana.
— Na Boga! cóżeś zrobił, że cię zabrali! — zapytałam.
— Moja droga! młodość, płochość, nierozum! Nie słuchałem doświadczonego stryja.
Gdym od was uciekł, nie miałem nigdzie miejsca, wszędzie mi się nudziło, tęskniłem za domem.
Raz w niedzielę poszedłem z kilkoma znajomymi do gospody pomimo przestrogi stryja. Piliśmy, aż my sobie dobrze podpili; w tem weszli werbunkowi do gospody.