Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech będzie z dziesiątej! — zawołały dzieci.
— Więc z dziesiątej, dobrze. W dziesiątej kieszeni jest taka bajka:

Był pewien król,
Miał za piecem dół,
A w tym dole kocura, —
Słuchajcie, bajka będzie długa!

I znów było po bajce. Najgorsze było, gdy Babunia wspomniała o „czerwonej czapeczce”. Tej bajki dzieci wcale słuchać nie chciały i wnet ich w izbie nie było.
Wiedząc, że się Babunia uprosić nie da, czekały cierpliwie na przędznice.
Najpierwszą była zawsze Krystyna, za nią przychodził Mila, potem Cilka Kudrnowa z dworu, za tą znajomki Elżbiety i Urszuli, często i pani matka z młyna z Andzią lub żona leśniczego, a raz na tydzień przyprowadziła Krystyna ze sobą młodą Tomaszową, a wtedy się i Tomasz regularnie stawił.
Nim się niewiasty ogrzały i do kołowrotków usiadły, rozmawiały o tem i owem. Miała która jakąś przygodę w gospodarstwie lub słyszała jakąś nowinę, zaraz o tem mówiono. Nadeszło święto, z którem połączony był obrządek ludowy, to i o tem mówiono. Naprzykład w wieczór przed św. Mikołajem zapytała Krystyna Adelkę, czy pończochę za okno zawiesiła, bo św. Mikołaj się już w okolicy pokazał.
— Babunia zawieszą, jak spać pójdą; — odpowiedziało dziewczę.
— W takim razie nie dawaj twojej małej pończoszki, lecz poproś Babunię, ażeby ci swej wielkiej pożyczyła, — radziła Krystyna.
— To nie uchodzi, — zaprzeczył Janek, — bo my byśmy byli oszukani.
— Tobie i tak św. Mikołaj włoży tylko rózgę, — szydziła Krystyna.
— Wszak św. Mikołaj wie, że Babunia ma rózgę jeszcze z przeszłego roku, i że nas nią nigdy nie bije, — rzekł Janek; a Babunia oznajmiła, że Janek częściej na rózgę zasłużył.