Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szerokich dębów i smukłych jesionów, zabłysnęły w niskich gąszczach białe chustki i słomiane kapelusze migały się pomiędzy zielenią.
— Idą! — zawołały dzieci, które były najpilniej na wzgórze uważały i pierzchnęły wszystkie trzy ku mostu.
Proszkowie z panem ojcem poszli śladem malców Babuni i pani matce naprzeciwko. Dzieci Babunię całowały i obskakiwały, jakoby jej rok cały nie były widziały. — Baśka zaś chwaliła się, że ją ani trochę nogi nie bolały. Babunia dowiadywała się od dzieci, czy o niej pamiętały, a pani matka zapytała pana ojca:
— Cóż nowego?
— Łysemu włosy obcięli! Co to była za operacya! moja pani matko! — odpowiedział pan ojciec, robiąc przytem wielce poważną minę.
— Od was się człowiek nigdy prawdy nie dowie, — rozśmiała się pani matka, uderzając pana ojca zlekka przez rękę.
— Gdy jesteście w domu, to was pan ojciec gniewa, a gdy was niema, chodzi zamroczony i nie może znaleźć sobie miejsca, — odezwała się pani Proszkowa.
— To święta prawda, pani kumotro; mężowie nas tylko wtenczas umieją ocenić, gdy nas braknie, — rzekła pani matka.
Następnie mówili o tem i owem i opowiadaniom nie było końca. Światowicki odpust był dla mieszkańców małej doliny, chociaż nie nadzwyczajnem, bo się powtarzał rok w rok, ale jednak tak znamiennem zdarzeniem w ich życiu, że mówili o nim całe czternaście dni; a gdy się który z sąsiadów do Wambrzyc wybrał, to mówiono o tem ćwierć roku, a już o pątnikach do Marya Cel opowiadano rok cały.