Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Proszkowie byli w rozpaczy, obawiali się bowiem, że Babunia obraziła księżnę swojem zaproszeniem. Lecz stało się przeciwnie, bo księżna z uprzejmym uśmiechem zeskoczyła z konia, podała Janowi lejce i siadając na ławie pod gruszą, rzekła:
— Wasza gościnność będzie mi miła, ale nie chcę, abyście dla mnie zaniedbali swoich gości, niech więc i oni przyjdą do nas.
Pani Proszkowa pobiegła do domu, pan Proszek uwiązał konia u drzewa, potem przyniósł z izby stół, a za chwilę nadszedł pan leśniczy i głęboko się księżnej ukłonił; stanął i pan młynarz na miejscu, ale był mocno zakłopotany. Lecz gdy księżna pana ojca zapytała, co teraz mele i ile ma rocznego dochodu z młyna, uczuł się pan ojciec w swoim żywiole i tak daleko się ośmielił, że poczęstował księżnę tabaką.
Księżna zamieniła z każdym kilka słów, po tem przyjęła od pani Proszkowej kołacz i szklankę śmietany od Babusi.
Dzieci tymczasem obstąpiły Janka, który im pokazywał zwierzęta w świeżo odebranej książce. Księżniczka stała obok malców i cieszyła się z ich radości i zadziwienia nad nieznanmi zwierzętami, o których im chętnie dawała bliższe objaśnienia.
— Mamusiu, popatrzcie, to jest nasza sarenka! — zawołał Wojciech leśniczego, gdy Janek przewrócił w albumie stronę ze sarną, a matka i dzieci zetknęły głowy i wpatrywały się w książkę.
— Sułtan! to jest Sułtan! — zawołał Wilemek; a gdy na ten okrzyk Sułtan przybiegł, pokazał Janek psu książkę i rzekł:
— Widzisz, to ty jesteś!