Strona:PL Němcová Babunia.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wtarzam. Ale ty się nic nie bój, bo on już tutaj nie wróci i będziesz miała spokój raz na zawsze — mówiła Marynia.
— Dobrze, Maryniu, dobrze, jesteś dobra, dziękuję ci, żeś mi to powtórzyła. Teraz idź spać! — rzekła Wikta i pogłaskała ją po ramieniu. Marynia poprawiła poduszki pod głową siostry, życzyła jej dobrej nocy i położyła się.
Rano, gdy się Marynia przebudziła, łóżko Wikty było już puste. Myślała, że siostra poszła do izby i zabrała się do swej zwykłej roboty, ale nie było jej ani w izbie, ani na podwórzu. Rodzicom wydało się to dziwnem, posłali tedy natychmiast do kowalki, czy Wikty niema u niej, ale jej tam nie było.
— Gdzie też się mogła podziać? — pytał jeden drugiego, szukając Wiktę po wszystkich kątach. Nawet do narzeczonego wyprawiono parobka, czy jej u niego niema. Kiedy jej nigdzie znaleźć nie mogli i gdy narzeczony przyszedł, aby powiedzieć, że nic o niej nie wie, wówczas dopiero kowalka stuknęła się w czoło i rzekła: — Najpewniej poleciała za żołnierzem.
— Nieprawda! — krzyknął narzeczony.
— To niemożliwe — mówili rodzice. — Przecież patrzeć na niego nie mogła. Jakżeby za nim poleciała?
— Już tak jest, a nie inaczej — twierdziła kowalka i powiedziała piąte przez dziesiąte, czego dowiedziała się od Wikty. Także Marynia zaczęła opowiadać, o czem z siostrą w nocy rozmawiała, i wreszcie gdy się powiązało jedno z drugiem, stało się jasnem, że Wikta pobiegła za strzelcem, nie mogąc się oprzeć mocy djabelskiej, która ją opanowała.
— Jej winić nie można, ona temu nie winna, chyba tyle, że gdyby była szukała mojej pomocy wcześniej, to byłabym jej skutecznie pomogła. Ale teraz już za późno, on ją oczarował i dopóki będzie chciał, będzie za nim chodziła. Gdybyście ją nawet znaleźli i do domu przyprowadzili, musiałaby za nim znowu polecieć — twierdziła kowalka.
— Tak, czy owak, pójdę ją szukać — zadecydował jej ojciec, — może się da przekonać, bo zawsze była dziewczyną posłuszną.