Strona:PL Němcová Babunia.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ją parobek na podścieli z koniczyny bladą i poranioną. Nogę miała owiązaną cienką białą chusteczką a z wozu do mieszkania musieli ją zanieść.
— Panienko Przenajświętsza! — biadała matka. — Co ci się stało, dziewczyno?
— Wbiłam sobie głęboko w nogę cierń i od tego zrobiło mi się słabo. Zanieście mnie do komory, położę się — prosiła Wikta.
Zanieśli ją na łóżko, a ojciec pobiegł natychmiast po kowalkę. Przyleciała w te pędy, a razem z nią gromada nieproszonych kum, jak to już bywa w takich razach. Jedna radziła dzięcielinę, druga szczyr, trzecia zażegnywanie, czwarta kadzenie, ale kowalka robiła swoje i przykładała na puchnącą nogę krochmal kartoflany. Potem kazała wszystkim odejść, że sama będzie Wiktę pielęgnowała i że niebawem wszystko będzie w porządku.
— Powiedz-no mi, dziewczyno, jak to było. Jesteś taka wystraszona. I kto owiązał ci nogę taką bielutką, cienką chusteczką? Ja ją zaraz schowałam, żeby jej te rajfurki nie zauważyły — mówiła mądra kowalka, układając chorą nogę dziewczyny na łóżku.
— Gdzieście ją położyła, kumo kowalko? — pytała śpiesznie Wikta.
— Masz ją pod poduszką.
Wikta sięgnęła pod poduszkę, przypatrywała się krwawym plamom na chusteczce, przyglądała się wyszytym na niej literom, usiłując odgadnąć imię, którego nie znała, a twarz jej to bladła, to czerwieniała.
— Dziewczyno, dziewczyno, jakoś mi się nie podobasz! Co sobie mam myśleć o tobie?
— Myślcie sobie, że mnie Pan Bóg opuścił, że jestem stracona na wieki wieków i że niema dla mnie ratunku.
— Może ma gorączkę i bredzi? — myślała kuma, dotykając twarzy Wikty, ale twarz była zimna, a ręce też były zimne, tylko oczy dziewczyny gorzały wpatrzone w chusteczkę, którą trzymała obiema rękami przed sobą.