Strona:PL Němcová Babunia.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zapomnij pokropić się święconą wodą i mów: I nie wwódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego! Jak idziesz przez pole, nigdy nie patrz ani za siebie ani dokoła siebie, a gdyby ten żołnierz do ciebie przemówił, nie odpowiadaj mu, choćby mówił jak anioł. Taki może i głosem urzec, więc lepiej odrazu zatkaj uszy. Pamiętaj o tem! Jeśli za parę dni nie będzie ci lepiej, to trzeba będzie zrobić co innego, ale musisz do mnie koniecznie przyjść.
Wikta wyszła od kowalki z myślą spokojniejszą i miała nadzieję, że znowuż będzie jej dobrze i wesoło, jak bywało dawniej. Nazajutrz kowalka przyniosła jej coś zaszytego w czerwonym gałganku i sama zawiesiła to dziewczynie na szyi, nakazując jej, żeby tego ani na chwilę nie zdejmowała i nikomu nie pokazywała. Wieczorem, gdy żęła trawę, zauważyła, że w pobliżu drzewa ktoś stoi, czuła, że wszystka krew pędzi jej do głowy, ale zebrała się w sobie i ani razu nie obejrzała się za siebie, a gdy trawy nażęła, ile było potrzeba, biegła z nią do domu, jakby się za nią paliło. Na trzeci dzień wypadła niedziela. Matka jej piekła kołacze, ojciec poszedł zaprosić pana bakałarza i kilku starych sąsiadów na poobiedzie do siebie, a po wsi przystawali ludzie i szeptali: — U Wikty będą swaty.
Po obiedzie przyszli do zagrody rodziców Wikty trzej sąsiedzi w odświętnych kabatach, a dwaj mieli rozmaryn na rękawach. Gospodarz przywitał ich u proga, a czeladź, stojąca na zaprożu życzyła im: Daj wam Boże dużo szczęścia!
— Daj to Panie Boże! — odpowiedział swat za ojca i syna.
Konkurent przeszedł przez próg jako ostatni, a na dworze odzywały się kobiece głosy: — Ładny chłopak z tego Antka, głowę nosi prosto, jak jeleń, a na rękawie ma bardzo ładną gałązkę rozmarynu. Gdzie też ją sobie kupił? — A znowuż głosy męskie odpowiadały: — Bagatela! Może głowę zadzierać, kiedy dostanie za żonę najładniejszą dziewczynę, najlepszą tancerkę, dobrą gospodynię i do tego jeszcze zamożną. Takiemu dobrze na świecie! — Tak samo myśleli niejedni rodzice i dąsali się, że Wiktę wydają do obcej wsi, jakby we wsi własnej nie było dobrych konkurentów. Dziwili się też, że raptem dziewczynie tak pilno za mąż wychodzić, chociaż