Strona:PL Němcová Babunia.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po niedługiej chwili weszła do izby pani strzelcowa z pełnemi rękoma. Dębowy stół został przykryty białym obrusem, a na nim pojawiły się majolikowe talerze, noże z trzonkami z jeleniego rogu, znalazły się jagody, babka, śmietana, chleb, miód, masło i piwo.
Pani strzelcowa wyjęła babuni wrzeciono z rąk i rzekła: — Teraz nie będziemy przędły, babuniu, ale się pożywimy. Bierzcie chleb, smarujcie i jedzcie. Masło jest dzisiaj bite, piwo porządne. Babka niebardzo się udała, upiekłam ją dzisiaj łap-cap, ale może będzie babuni smakowała, że jest niespodzianką. — Mówiąc to, pani strzelcowa krajała kromkę za kromką i smarowała masłem i miodem.
Babunia przypomniała sobie nagle coś ciekawego, uderzyła się w czoło i zawołała: — Moja stara głowa jak sito! Wszystko zapominam, a chciałam wam powiedzieć, że w altanie przy zamku rozmawiałam z panią księżną.
— Nic dziwnego, że babunia zapomniała, bo te dzieci robią taki wrzask, że aż się w głowie mąci — rzekła pani strzelcowa, a strzelec zaraz pytał, co pani księżna powiedziała.
— Poczekajcie, babuniu, z opowiadaniem, dopóki nie wrócę — prosiła strzelcowa. — Muszę naprzód trochę te dzieci uspokoić, żeby się ustatkowały.
Dzieci używały tymczasem wolności ile wlezie, a Franek i Bertek, chłopcy strzelca, wszędzie byli pierwsi, pokazywali, objaśniali. Właśnie stali przed domem, a mała suka Amina pokazywała im swoje sztuczki, skacząc przez kij i aportując rzeczy rzucone, gdy pani strzelcowa ukazała się na progu, wołając dzieci na podwieczorek. Nie kazały sobie dwa razy powtarzać. — Siadajcie grzecznie pod drzewami i jedzcie, ale się nie umażcie za bardzo! — napominała dziatwę, układając im jedzenie na stolikach. Dzieci zasiadły do podwieczorka, a koło nich przywarowały psy, patrząc im w usta.
Gdy pani strzelcowa wróciła do izby, prosiła babunię, aby opowiadała ze wszystkiemi szczegółami, jak to tam było w altanie.
— Zawsze powtarzam, że ona ma dobre serce — dodała. — Ile razy przyjdzie tutaj, zawsze pyta, jak się mają dzieci, a małą Anulkę