Strona:PL Němcová Babunia.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Młody pan poklepał mnie po ramieniu i spojrzał na mnie bardzo ładnie. Nigdy jeszcze nie widziałam takich ładnych niebieskich oczu: czyste chabry.
— A ty nie masz dzieci? — zwrócił się pan do kumy.
— Mam jednego chłopca — odpowiedziała kuma —, oddałam go do Rychnowa na naukę. Pan Bóg daje mu dar Ducha świętego i nauka idzie mu bardzo dobrze. Ładnie śpiewa na chórze, więc radabym zaoszczędzić jaki grosz, żeby z niego był ksiądz.
— A jak nie będzie chciał być księdzem?
— Będzie chciał, paniczu, bo mój Jurek to taki dobry chłopak! — powiada kuma.
Tymczasem ja patrzyłam ustawicznie na tę rurkę i myślałam sobie, jak też to się przez nią widzi. A on jakby mi moje myśli na nosie wyczytał, obraca się ku mnie raptem i powiada: Chciałabyś pewno popatrzeć przez lornetkę, co? — Ja się zaczerwieniłam i nawet spojrzeć nie śmiałam. A kuma zaraz wyjechała: — Ona myślała, że to jest flet, a wy paniczu, że jesteście muzykantem. Ale ja jej powiedziałam, kto wy zacz.
— A czy ty wiesz, kto ja zacz? — śmiał się pan.
— Juści nie wiem, jak panu na imię, ale jesteście pewno z tych, co tu przychodzą doglądać robót i przez tę rureczkę na roboty patrzycie. Prawda?
Pan się tak śmiał, aż się przeginał. — No, z tą rureczką, to masz, matko, rację. Jeśli chcesz przez nią popatrzeć, to patrz — zwrócił się do mnie, a kiedy już się naśmiał do syta, przyłożył mi rureczkę do oka. Ludzie złoci, jakie cuda mi się pokazały! W Jaromierzu zaglądałam ludziom prosto w okna i widziałam wszyściutko, co kto robi, jakbym stała tuż koło nich. Ludzi, co pracowali daleko po polach, widziałam, jakby byli tuż-tuż. Chciałam podać rureczkę kumie, żeby też popatrzyła, ale ona mi powiada: — Co ty sobie myślisz, że to wypada mnie, starej kobiecie, żebym się bawiła?
— To nie jest zabawka, to jest rzecz użyteczna, matko — rzekł pan.