Strona:PL Němcová Babunia.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Kazałem je zanieść do leśniczówki, bo to najbliżej. Pogrzebem zajmę się sam, chociaż krewni jej sprzeciwiają się temu. Byłem w Żernowie i zawiadomiłem o wypadku. Nawet nie myślałem, że ją tak rychło stracimy. Będzie mi po niej tęskno — rzekł strzelec.
Wtem z Żernowa ozwał się głos dzwonu. Przeżegnali się i odmawiali pacierz. Było to podzwonne dla Wikty.
— Pójdziemy ją zobaczyć — prosiły dzieci babunię i rodziców.
— Przyjdźcie dopiero jutro, gdy będzie ubrana i ułożona w trumnie — rzekł strzelec, pożegnał się i odszedł smutny.
— Już Wikta nie będzie do nas przychodziła i nie będzie śpiewała nad upustem, bo już jest w niebie — mówiły dzieci, rozchodząc się za swojemi sprawami. Tak były przejęte otrzymaną wiadomością, że nawet nie zapytały babunię o hrabiankę.
— Zaiste, że jest w niebie — przyświadczyła babunia, — bo na ziemi nacierpiała się, biedaczka, dość.
Wiadomość o śmierci Wikty rozniosła się po całej dolince w okamgnieniu. Wszyscy Wiktę znali i wszyscy jej współczuli, więc z duszy życzyli jej wiecznego odpocznienia. Mówili sobie też o tem, że miała śmierć lekką i taką, jaką Bóg mało komu posyła. Dawniej mówiono o Wikcie ze współczuciem, teraz mówiono o niej z uczuciem szacunku.
Gdy nazajutrz poszła babunia na zamek, gdzie miała ją hrabianka portretować, pani księżna sama zaczęła mówić o Wikcie. Hrabianka słysząc, że bardzo ją kochano w leśniczówce i w Starym Bielniku, obiecała, że przerysuje ten obrazek, na którym Wikta stoi pod drzewem, jeden dla strzelców a jeden dla państwa Proszków.
— Wszystkich was chciałaby rozradować, zanim odjedzie, a najchętniej zabrałaby was wszystkich z sobą — śmiała się pani księżna.
— Bo i gdzież lepiej, jak nie między ludźmi, którzy nas kochają? I któraż radość jest większa, jeśli nie radość czynienia innym dobrze — pytała babunia.