Strona:PL Němcová Babunia.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Co ma biedak robić? Musi się przyzwyczajać, chociaż to rzecz niełatwa — odpowiedziała Krysia, odwracając się ku oknu, żeby nikt nie widział łez w jej oczach.
— To już tak jest — ozwał się strzelec; — choćbyście ptaka zamknęli w złotej klatce, on zawsze tęskni za wolnością.
— Osobliwie, jak na wolności jest jego najmilejsza — dodał pan młynarz.
— Ja także byłem żołnierzem — wtrącił pan Proszek. Uśmiech zagrał mu na ustach, a jego niebieskie oczy zwróciły się po tych słowach w stronę żony.
Uśmiechnęła się także i zawołała: — Wielki z ciebie był bohater!
— No, nie śmiej się, Tereniu, bo jakeś z ciotką chodziła na wały, żeby się przyglądać, jak nas tam ćwiczyli, toście obie płakały.
— A ty razem z nami — roześmiała się pani Teresa. — Ale wtedy nikomu z nas śmiać się nie chciało, chyba tym, co na nas patrzyli.
— Muszę wam powiedzieć — przyznał się otwarcie gospodarz, — że mi to było całkiem obojętne, czy mnie miano za babę, czy za bohatera, bo mi się takie bohaterstwo wcale nie uśmiechało. Całe te dwa tygodnie mojej żołnierki to było takie wzdychanie i płakanie, że nawet na jedzenie i spanie czasu mi niewiele zostawało. Wyglądałem też jak cień, kiedy zostałem uwolniony.
— Ach więc tylko dwa tygodnie byliście żołnierzem, panie kumie — uśmiechnął się pan młynarz. — Sądzę, że i Kuba nie miałby nic przeciwko temu, żeby służył akurat tyle dni, ile ma służyć lat.
— Żebym ja był wiedział, że dobry przyjaciel stara się o wypłacenie mnie, i że brat chce służyć za mnie, to nie byłbym się martwił. Przyszło to do mnie zgoła niespodziewanie. Mojemu bratu wojaczka się podoba i nadaje się też do niej daleko lepiej ode mnie. Nie myślcie wszakże, moi państwo, że jestem tchórz! Gdyby trzeba było bronić rodziny i ojczyzny, to pierwszy stanę w szeregu. Ale nie jesteśmy wszyscy jednakiego usposobienia i jeden nadaje się lepiej do tego, a drugi do tamtego. Prawda, Tereniu?