Strona:PL Němcová Babunia.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tego sobie nie myślcie! — rzekła babunia. — Pan nauczyciel nie będzie przecie robił dla was wyjątków. Jeśli na to zasłużycie, to was ukarze tak samo, jakby ukarał Tolka. On to zrobił tylko dlatego, żebyście się tem bardziej starali i żebyście do szkoły chętnie chodzili. Za to musicie być grzeczni. No, a czegoście się w szkole uczyli?
— Mieliśmy dyktando — odpowiedzieli chłopcy i Basia.
— A to co takiego?
— Pan nauczyciel nam odczytuje z książki, my piszemy, a potem musimy napisane przekładać z niemieckiego na czeskie, a z czeskiego na niemieckie.
— A skąd te dzieci mają umieć po niemiecku? — pytała babunia, mająca o wszystkiem swoje własne zdanie i rozpytująca się o wszystko tak szczegółowo, jak to czyniła pani księżna.
— E, babuniu, tam nikt nie umie po niemiecku, tylko my coś niecoś, dlatego żeśmy się w domu uczyli i że tatuś mówił do nas po niemiecku. Ale to nic nie szkodzi, bo choćby po niemiecku nie umieli, jak przyniosą zadania dobrze zrobione, to pan nauczyciel jest zadowolony — objaśniała Basia.
— Moje dziecko, jakże zrobią zadania, kiedy po niemiecku nie rozumieją?
— Jak nie zrobią dobrze, to bywają porządnie karani. Pan nauczyciel daje im kreskę w czarnej księdze, albo stawia ich do kąta, a czasem nawet daje im łapy. Dzisiaj miała też stać koło czarnej tablicy wójtów Andzia, co koło mnie siedzi, bo nigdy nie umie zrobić niemieckiego dyktanda. Ona mi się użalała, gdyśmy wszyscy siedzieli w południe przed szkołą, że nie umie zrobić zadania. Ze strachu nawet nic nie jadła. Więc jej wszystko napisałam i dostałam od niej za to dwie gomółki.
— Tych gomółek nie powinnaś była od niej przyjmować — rzekła babunia.
— Ja ich od niej przyjąć nie chciałam, ale ona powiedziała, że ma jeszcze dwie. Tak bardzo się cieszyła, jak jej te zadania wypisałam, aż mi obiecała, że codzień mi coś przyniesie, bylem jej z tym