Strona:PL Němcová Babunia.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Moja kochana dziewczyno, mnie się te świeckie piosenki już nie trzymają, ani nie jestem ich ciekawa. Minęły już te czasy, kiedy to za ładną piosenką leciałam kawał drogi, a teraz śpiewam sobie już tylko pieśni nabożne.
— A co to za piosenka? — pytały Basia i Marynia razem.
— Jak chcecie, to was jej nauczę. Zaczyna się tak: — Co powiada ten ptaszek, co na dębie siada?
— Musisz mi ją, Krysiu, zaśpiewać, jak zajedziemy do domu — obrócił się do niej Kuba.
— Choćby i dwa razy. Byliśmy przy robocie na pańskiem; Barla także przyszła na grabienie, a kiedyśmy odpoczywały pod wzgórzem, Andzia Cichankówna powiada: — Zrób nam, Barlo, piosenkę. Barla chwilę myślała, a potem się roześmiała i zaczęła śpiewać: — Co powiada ten ptaszek, co na dębie siada? Która panna chłopca ma, zawsze bywa blada. — Ale Cichankówna się nadąsała, bo jej się zdawało, że to przytyk do niej: wiecie już chyba, że Tomesz jest jej narzeczony i że będzie za niego wychodziła. Ale Barla, jak tylko ten dąs zauważyła na jej twarzy, zaraz śpiewała dalej na przeprosiny: — Hej, ten ptaszek kłamie nam i nieprawdę gada, bo ja także chłopca mam, a nie jestem blada! — Bardzo nam się ta piosenka podobała, a jeszcze dobrała do niej taką ładną nutę, że aż miło. Żernowskie dziewczęta będą oczy otwierały, bo jeszcze tej piosenki nie znają — dodała Krysia.
Marynia i Basia nuciły sobie dla pamięci nową piosenkę, kiedy powóz akurat przejeżdżał obok zamku. Przed bramą stał najmłodszy lokaj w czarnym fraku, chłopak nieduży, wymoczek. Jedną ręką głaskał czarny wąs, drugą bawił się ze złotym łańcuszkiem, zawieszonym na szyi, a bawił się tak, żeby było widać złote pierścionki na jego palcach.
Gdy powóz przejeżdżał koło zamku, w oczach mu zamigotało, jak kocurowi, gdy widzi wróble, uśmiechnął się kochliwie do Krysi i kiwnął ręką. Ale kobiety ledwo że na niego spojrzały, a Milów Kuba niekontent, przesunął czapkę na głowie.