Strona:PL Němcová Babunia.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Masz rację, babuniu, ale jaką robotę dać takiemu muzykantowi?
— O, proszę pani, praca znajdzie się dla każdego łatwo. Ja wiem, że byłby bardzo chętnie stróżem albo dozorcą. Jakby chodził po polach, mógłby sobie nawet przygrywać na katarynce — roześmiała się babunia. — To wesoły człowiek i podobno, jak wraca do domu, to sobie po drodze przygrywa.
— Więc dobrze, postaramy się o pracę dla niego — rzekła księżna.
— Ach ty moja kochana, miła księżno! — zawołała panienka i wstała, aby ucałować bielutką rękę księżnej.
— Tylko przy dobrych ludziach stoją aniołowie — rzekła babunia, spojrzawszy na księżnę i jej wychowankę.
Księżna przez chwilę milczała, a potem rzekła głosem cichym: — Że mi ją Bóg dał, za to nie przestanę mu nigdy dziękować — a głośniej dodała: — Takiego przyjaciela, który mówiłby mi zawsze szczerą prawdę bez ogródek, jak ty, babuniu, pragnęłabym mieć przy sobie.
— Jeśli tylko pani księżna będzie chciała, to łatwo takiego przyjaciela znajdzie — odpowiedziała babunia. — Łatwiej przyjaciela znaleźć, niż go utrzymać.
— Czy sądzisz, że nie umiałabym go sobie ocenić?
— Dlaczego miałabym to myśleć akurat o pani! Tak już jest na świecie. Czasem szczera pogawędka bywa bardzo miła, ale nieopatrznie padnie jakie małe słóweczko i już po przyjaźni.
— Masz rację, babuniu, i tym razem. Ale od dzisiaj daję ci prawo, żebyś do mnie przychodziła kiedy zechcesz i żebyś mi mówiła, co uznasz za dobre. Zawsze cię chętnie wysłucham, a jeśli przyjdziesz z prośbą, to ją spełnię, jeśli tylko będę mogła. — Słowa te mówiła księżna wstając od stołu. Babunia chciała ją pocałować w rękę, ale księżna pochyliła się ku niej, pocałowała ją w twarz a w rękę pocałować się nie dała. Dzieci pozbierały swoje piękne podarki otrzymane od panienki, ale jakoś im się nie chciało odejść od niej.