Strona:PL Němcová Babunia.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kolady, ale babunia podziękowała, mówiąc, że nie pija kawy ani tego drugiego.
— A co jadasz na śniadanie? — pytała księżna.
— Od dzieciństwa jestem przyzwyczajona jadać na śniadanie polewkę, najczęściej żur, który my ludzie górscy lubimy. Żur z kartoflami na śniadanie, na obiad kartofle z żurem, a na kolację można dać tego samego, apetyt zawsze się znajdzie. W niedzielę kawałek chleba owsianego. To jest pożywienie ubogiego ludu w górach Karkonoszach przez cały rok, a jeszcze dziękują Panu Bogu, jeśli im tego nie zabraknie. Czasem bywa tak ciężko, że nawet otrąb niema, aby się ich ludzie najeść mogli. Im dalej ku równinie, to już każdy ma trochę grochu, bielszej mąki, kapustę i inne dobre rzeczy a także kawałek mięsa parę razy do roku. Takim już jest dobrze. Ale do pańskiego jedzenia człowiek ubogi przyzwyczajać się nie powinien, bo niedługo zeszedłby na psy. Takie smakołyki siły też nikomu nie dodadzą.
— Mylisz się, babuniu, bo takie pożywienie jest bardzo dobre, a gdyby ci ludzie mogli zjeść codziennie kawał mięsa i gdyby mieli je czem zapić, to mieliby więcej siły, niż z tych wszystkich polewek i kartofli, któremi żywią się przez cały dzień — wywodziła księżna.
— Choćby się człek sto lat uczył, to i tak wszystkiego się nie nauczy. Ja myślałam zawsze — mówiła babunia —, że wielcy panowie tylko dlatego są tacy bladzi i chudzi, że jadają takie smakołyki, które nie dają żadnej siły.
Księżna się uśmiechnęła, nie rzekła nic, ale podała babuni mały kieliszek napełniony słodkiem winem i rzekła: — Pij, babuniu, to jest bardzo zdrowe na żołądek.
Babunia podniosła kieliszek i grzecznie powiedziała: — Za zdrowie pani księżnej! — i upiła trochę wina; przyjęła też kawałek pieczywa, żeby nie obrazić gościnności.
— Co to jest w tych skorupkach, co pani księżna je? — pytał Janek szeptem pannę Hortensję.