Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zobaczenia Pawia, to będziesz się opierać; nadziei tej muszę cię zatem pozbawić. Słuchajże więc: jeżeli nie przyzwolisz, abym cię pojął, to Paweł w trzech dniach nie żyje.
— Każesz go zamordować! — wykrzyknęła Blanka.
— Jestem człowiekiem honoru, nie rozkażę go zamordować. Zabiję go sam. Mąż na męża z szpadą w ręku.
— O to wtedy nie obawiam się, Paweł jest dzielnym.
— Jeżeli mówię, że go zabiję, to się to stanie z pewnością. Jestem wprawiony w władaniu bronią, a Paweł nie widział jeszcze nigdy pałasza.
— To jest skrytobójstwo.
— Możesz według upodobania ten pojedynek tak nazwać. Jak powiedziałem, w trzech dniach jest nieżywy. Chcesz go uratować albo osądzić?
— Życie Pawła jest, również jak moje w ręku Boga — zawołała Blanka jakby z natchnieniem — Bóg musi go chronić i ochroni z pewnością; ochronił on Daniela przed Goliatem! Moje postanowienie jest niezmienne. Pan znasz je.
— Jestto twoje ostatnie słowo? — krzyknął Rodille, usilnie zwalniając swą wściekłość — to dobrze, jest osądzonym; gdy jednak zakrwawione żelazo z jego serca wyjmę, zawołam doń: Oto Blanka, która cię zabija; ta, która cię mogła wybawić.
Strapiona Blanka wydała śmiertelny jęk i upadła zemdlona na ziemię.