Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rodille wziął plik aktów, który mu wpadł w ręce, wyszukał największy kawałek i dał panu Mercier, aby go dokładnie odpisał.
W dwie godziny później, a zatem około szóstej wieczór, nie ukończył jeszcze młody człowiek swej pracy, gdy dwu kelnerów pierwszych restauratorów z Palais Royal przyniosło zamówiony przez Rodilla obiad i pół tuzina omszonych butelek, które miały pragnienie jedzących dostatecznie zaspokoić. Gdy wszystko było gotowe zawołał Rodille:
— Do stołu, do stołu!
— Ależ mój panie, jeszczem nie gotów.
— Jutro jest także dzień. Dobremu obiadowi nie można dawać czekać.
Obiad był wyborny. Obaj panowie usiedli na przeciw siebie.
— Jeżeli się panu podoba, mój młody przyjacielu — mówił Rodille napełniając lampki — to mówmy o wszystkiem, co nam jest miłe i przyjemne, ważniejsze rzeczy zostawimy na poobiedzie, bo one wymagają uwagi i nie znoszą roztargnienia.
— Jestem zupełnie do pańskich usług.
Paweł był miernym z przyzwyczajenia, i od urodzenia nie pił nic prócz wody; nie znał więc działania pełnych lampek, które wypróżniał, a Rodille ciągle napełniał. Po pierwszej butelce nie był wprawdzie spitym, ale w tym stanie, w którym się każdemu serce otwiera, a Rodille chciał właśnie z tego stanu, który umyślnie sprowadził, skorzystać. Udawał on rzeczywistego szczerego przyjaciela pana Mercier i znalazł dość środków, aby nie stawiając