Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i wyszedł potem zostawiwszy Vaubarona przyrzeczeniem uspokojonego. Nazajutrz spełnił też adwokat w rzeczywistości, co był przyrzekł nieszczęśliwemu ojcu, udał się bowiem do policyi i prosił, aby celem odszukania dziecka potrzebne rozporządzenia wydano. Najzręczniejsi agenci udali się natychmiast na pole działania i przetrzęśli całe wielkie miasto aż do najbardziej ukrytych zakątków podziemia.
Wiemy jakiej przezorności użył Rodille owej nocy, kiedy dziecię uprowadził, wiemy także, że to wszystko, co zrobił, tak było przedsięwzięte, aby wszelkie poszukiwania niemożliwemi uczynić. Po tygodniowej, daremnej bieganinie powrócili agenci; donieśli w sprawozdaniu, że najmniejszego śladu straconego dziewczęcia w Paryżu nie znaleźli, dodając, że dziecię zapewne jakiemuś przypadkowi podległo i że niewątpliwie zwłoki tegoż za dni parę w Sekwanie lub kanale św. Marcina odkryte zostaną.
Adwokat rychło się dowiedział o tym wcale niezadowalniającym rezultacie i sam podzielał zdanie policyjnych agentów co do sposobu, w jaki dziecię życie utraciło. O tem był zobowiązany donieść nieszczęśliwemu ojcu i uczynił to, rzekłszy: — Pańskiej córki w żaden sposób odnaleźć nie można! Na tem poprzestał, bo nie miał odwagi dodać: — Pańska córka już nie żyje, wiec opłakuj ją pan, bo nie możesz już mieć nawet najmniejszej nadziei.
Uwięziony opuścił głowę i rzekł do samego siebie:
— Ci ludzie źle szukają. Gdybym ja sam mógł