Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pił, znalazł go w takim stanie zapomnienia się, że zaledwie podniósł głowę, aby spojrzeć na przybyłego gościa.
Prawnik podał Vaubaronowi rękę. Tenże uśmiechnął się tylko boleśnie.
— Mój przyjacielu, dzień jutrzejszy jest nader ważny.
Vaubaron zdawał się namyślać, jak gdyby myśli skupić usiłował.
— Tak, tak, bardzo dobrze — wyszeptał cichym głosem bez wyrazu. Głosowi temu w zupełności sprzeciwiały się gorzkie myśli, które następnie wyraził:
— Wiem o tem. Jutro jest dzień, w którym na śmierć skazany zostanę.
— Dlaczego pan masz zawsze tak ponure myśli, dlaczego się raczej nie spodziewasz szczęśliwego rozwiązania dramatu, którego jesteś bohaterem i ofiarą zarazem?
Nie dając na to pytanie odpowiedzi, mechanik szedł dalej za tokiem wymierzonych myśli:
— Jeźli się nie mylę, to mi pozostają trzy dni do zgłoszenia odwołania się, lecz myślę, że z tego korzystać nie będę... nie namyślam się nigdy tak długo. Chcę aby cała rzecz jak najrychlej się skończyła. Mój panie! Pan byłeś dla mnie zawsze łaskawym, bądźże przeto także teraz względnym i powiedz mi, ile jeszcze dni upłynie, zanim wstąpię na rusztowanie i zakończę moje cierpienia?
— Zaklinam pana, mój przyjacielu! Nie mów pan dalej w ten sposób.