Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To mówiąc magnetyzer, czyniąc zadość rozporządzeniu Rodilla, wsunął Vaubaronowi dziesięć luidorów do ręki. Ostatni nie mógł z początku tej hojności dać wiarę, lecz w końcu z wdzięcznością ucałował ręce dobroczyńcy, upewniwszy się, że nie śni, lecz że opatrzność, w ten niespodziewany sposób w pomoc mu przychodzi, co rzeczywiście do cudu było podobne.
— Ach mój panie — wyjąkał — jakżeż panu podziękuję? To co pan dla mnie czyni, zapewnia mi ocalenie dziecka. Wszystko panu będę miał do zawdzięczenia. Niech Bóg pana błogosławi. Przecież są na świecie wielkie dusze i serca.
Fryderyk Horner uważał za rzecz pożyteczną po tym wyrazie niezasłużonej wdzięczności nagle urwać.
— Wierzę w pańską wdzięczność — rzekł — i to moja najsłodsza nagroda, jedyna, jakiej żądam. Teraz potrzebuję spokoju i muszę przy jasnowidzącej sam pozostać, aby ją ze snu obudzić. Idź pan z Bogiem i bądź szczęśliwy. Tędy pan wyjdziesz. W przypierającym pokoju znajdziesz pan służącego, który panu drogę pokaże.
Tak pożegnany, bohatyr nasz wyrzekł jeszcze kilka słów wdzięczności, a potem opuścił salę magnetycznych posiedzeń, wyszedł z domu na ogród, wreszcie z ogrodu na ulicę. Był on, a nie potrzeba tego dodawać, upojony radością i nadzieją. Dziękował Bogu i błogosławił swego dobroczyńcę z całej duszy.