Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie troszcz się o to, droga moja dziecino... to drobnostka... Mam odebrać pieniądze z dziesięciu miejsc! Zresztą doktor może zaczekać.
— Dla czegóż ci jednak dziś wręczył rachunek? Czy już nie przyjdzie do nas?
— Zdaje się... Uważa twój stan za tak dobry, i zadawalniający, że przestanie przychodzić, co jest bardzo uczciwie z jego strony.
Marta więcej nic pytała.
Jan usiadł przed warsztatem i zaczął toczyć jakieś kółko. Pracując machinalnie pytał się w duchu:
— Co począć?... Skąd wziąć pieniądze?...
Czas obznajomić bliżej naszych czytelników z Janem Vaubaronem, spojrzawszy w przeszłość tego człowieka, który będzie główną osobistością w naszem najprawdziwszem opowiadaniu.
W jednym z rozdziałów poprzedzających, wspomieliśmy o Biblii Kalwińskiej, noszącej na sobie ślady na pół zatarte, tarczy herbowej z koroną margrabiowską.
Herb Lwia Paszczeka... a u góry Krzyż z Kotwicą, na pamiątkę Wojen Krzyżowych, w których przodkowie Vaubarona dzielnie się z Saracenami potykali, należał się najsprawiedliwiej naszemu bohaterowi. Miał on prawo niezaprzeczone, tytułować się margrabią, jako jedyny i ostatni potomek tego wielkiego rodu.
Musimy dodać natychmiast, że biedny rzemieślnik, nie tylko nie myślał upominać się o ten tytuł, ale zaledwie wiedział, iż jest szlachcicem. Dla niego nazwisko starożytne, niegdyś wsławione przez