Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jaki sposób ów człowiek dostał się do jego pomieszkania?
— Przeciwnie, czyniłem to, lecz nie mogłem się niczego domyśleć.
— Czy okno było otwarte?
— Tak jest.
— Czy nie domyślasz się, że ów nieznajomy oknem wlazł, aby mówić z panem?
— To nie podobna, bo aby się dostać z ulicy na balkon, musiałby mieć chyba skrzydła.
— Drabina wystarczyłaby na to.
Zapewno, lecz zkądżeby ją mógł wziąć w nocy?
Sędzia wziął do reki guzaty sznur, który leżał na stole, a pokazawszy go Vaubaronowi, rzekł:
— Czy panu to znajome?
— Nie — odpowiedział Vaubaron pytaniem zdziwiony.
— Czyś pan jeszcze nigdy nie widział podobnego sznura?
— Jeszcze nigdy.
— Wiesz pan to całkiem pewnie?
— Najpewniej w świecie.
— A przecież przed kilkoma godzinami sznur ten był do pańskiego balkonu przymocowany i łączył tym sposobem pańskie pomieszkanie z dziedzińcem hotelu.
— A! — krzyknął mechanik jak człowiek nagle ze snu zbudzony — w ten więc sposób można się było dostać do mnie!
— Bez wątpienia.