Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po tych słowach położył woźny wymienioną sumę na akcie sądowym, a potem zamknął podane sobie banknoty w kasie.
— Do widzenia panie Baudier — rzekł mechanik, zabierając papier i pieniądze. — Byłeś pan dla mnie zawsze uprzejmym, gdy nieprzyjaciele moi używali pana przeciwko mojej osobie. Dziękuję panu za to z całego serca.
Woźny nic na to nie odpowiedział. Vaubaron chciał mu podać rękę, ale jej nie przyjął.
Mechanikowi uderzyła krew do głowy i była chwila, w której się chciał woźnego zapytać, dla jakiej przyczyny tak się z nim obchodzi, lecz w końcu tylko ramionami wzruszył i poszedł do domu.

XXXVI.

Biedak opuścił dom w wesołem usposobieniu, jakiego już dawno nie doznawał, lecz po zagadkowem obejściu się woźnego, jakiego się nigdy nie spodziewał, ponure myśli znowu powróciły.
Szedł ze spuszczoną głową i nie jedno go gryzło, czego sobie przecież wytłumaczyć nie umiał.
Gubił się w tysiącznych domysłach, lecz jakkolwiek sobie zadowalającej odpowiedzi dać nie mógł, przecież pytał się ustawicznie samego siebie:
— Co się też obok mnie dzieje tajemniczego i niepokojącego? Zkąd się wzięła krew na banknotach, i co to za szczególny dobrodziej, co mi je dał?
Ku niemałemu zdziwieniu spostrzegł także, że ulica, gdzie mieszkał, zwykle pusta, teraz była tłumami ludzi napełniona, którzy stali kupkami, wszy-