Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

targował się o jakąś rzecz, pochwycił bandyta za dłutko i ukrył je starannie. Dłutko to należało do owych narządzi, które Vaubaron przed kilkoma dniami tandeciarzowi był sprzedał. Na dłutku były rzeźbione początkowe litery nazwiska właściciela.
Przyszedłszy w tak nieprawy sposób do posiadania cudzej rzeczy, opuścił Rodille ulice Pas-de-la-Mule, udał się na ulicę Radziwiłłowską i tamże po wschodach dostał się do swego pomieszkania, jakie już znamy, w którem skład rozmaitych strojów znajdywał się. Tam jak się zdaje urządził sobie zbrodzień główny skład do uskutecznienia przemian. Małym kluczykiem, który zawsze nosił przy sobie, otworzył w kącie stojący duży kuter. Kufer ten dla prokuratora państwa byłby bardzo ciekawym, bo zawierał najrozmaitsze rzeczy, któreby go wielce zajęły. Znajdywało się tam wielkie mnóstwo złodziejskich przyrządów rozmaitego rodzaju, ba nawet drabina sznurowa.
Z kufra dobył Rodille dwa przyrządy, naprzód małe lecz mocne kleszcze i guzowaty sznur, cienki ale mocny. Na jednym z końców tego sznura był hak stalowy.
Uporawszy się z tem, zamknął kufer.
Potem wsunął do kieszeni maleńką flaszeczkę z niebieskiego szkła, w niczem się nieróżniącą od flaszeczek, jakich w aptece dostać można, tylko była jak powiedzieliśmy bardzo mała, zkąd było można wnosić, że zawarty w niej płyn tem większej skuteczności być musiał.
Teraz rozebrał się do połowy, opasał sznurem