Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 1.pdf/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

letniego, Horner zbliżył się do sofki, przy której dziewczynka stała podczas całej sceny poprzedniej.
Teraz Blanka leżała przez pół z głową opartą o jedną z poduszek sofki. Powieki miała przymknięte; policzki to bladły to czerwieniały; po twarzy przesuwały się niby chmurki na jasnem tle nieba, wrażenia gorączkowe, to niepokoju, to pewnej obawy nerwowej.
Niepodobna było wątpić, i tym razem sam Horner uwierzył w cudowne zjawisko. Blanka Vaubaron spała snem magnetycznym: słyszała, widziała; słowem: była wszechwiedzącą...
Oto co zaszło nadspodziewanego w tem siedlisku zręcznego oszukaństwa i kłamstwa bezwstydnego...
W chwili, gdy lekarz grał z Pamelą zwykłą komedyę, powtarzaną co dzień i co godzina, Blanka uczuła na prawdę prąd magnetyczny. Zrazu włoski się jej zjeżyły na główce, niby mrówki przeszły po ciałku, nareszcie senność ją opanowała, ubezwładniając powłokę cielesna, a pozwalając duszy, z więzów ciała uwolnionej, przenikać tajemnice zakryte przed ogółem śmiertelników.
Koniec końców, w chwili, gdy Horner, zwrócony do Jana a wskazując na Pamelę, rzekł: — „Spi!“ — Blanka uśpiona rzeczywiście, padała na sofę bezwładna.
Przez krótką chwilę zdziwienie głębokie, niesłychane, nieokreślone, sparaliżowało niemal magnetyzera.
Jego położenie można było przyrównać do augura sceptycznego w Rzymie starożytnym, który był go-