Strona:PL Molier - Pocieszne wykwintnisie.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MASCARILLE

Tak przemawiać do markiza! Oto świat! Przy najmniejszej odmianie losu odwracają się od nas ci, co wprzódy na rękach nas nosili. Chodźmy, kolego, chodźmy szukać szczęścia gdzieindziej; widzę, że tu szanują jedynie czcze pozory, a nie umieją ocenić nagiej cnoty.


SCENA DZIEWIĘTNASTA
GORGONI, KASIA, MAGDUSIA, GRAJKI


GRAJKI

Panie, prosimy nam zapłacić, za tamtych panów, niby żeśmy tutaj grali.

GORGONI bijąc ich:

Owszem, owszem, zapłacę, oto jaką monetą! A wy, zakały jedne, nie wiem co mnie wstrzymuje, bym i z wami nie postąpił w ten sposób! Całe miasto obniesie nas na językach, będziemy pośmiewiskiem; oto, czegoście się dowojowały przez swoje błazeństwa! Schowajcie się, paskudziarki, schowajcie się na zawsze! Sam: A wy, co jesteście przyczyną[1] ich szaleństwa, wy, brednie niedorzeczne, przeklęte zabawki próżniaków, romanse, wiersze, sonety i sonetki, oby was raz wszyscy djabli wzięli!


  1. A wy, co jesteście przyczyną... Trudno dobitniej wyrazić swoje intencje, niż Molier to czyni w tej końcowej apostrofie.